Jak pandemia wpłynęła na trendy rekrutacji w sektorze IT? Jakie są perspektywy na przyszłość w tym zakresie? O wynikach raportu „IT Market Snapshot 2020” rozmawialiśmy z Michałem Gąszczykiem, CEO inhire.io.
Przeglądając Państwa raport „IT Market Snapshot 2020” uwagę zwraca fakt, że pomimo wielu przestojów w procesach rekrutacyjnych w minionym roku w branży IT z kwartału na kwartał ogłoszeń o pracę i samych potencjalnych pracodawców przybywało. Jak można interpretować takie wyniki?
W związku z sytuacją na świecie, przyśpieszona digitalizacja i przeniesienie większości działań do świata online spowodowały, że coraz więcej pracodawców zaczęło inwestować w działy IT, w tym także ze względu na bezpieczeństwo. Z kolei te firmy, które odkładały digitalizację swoich procesów “na później” zrozumiały, że należy się tym zająć jak najszybciej. Z naszego raportu „IT Market Snapshot 2020” wynika, że w ciągu roku pojawiło się ponad 34 tys. nowych ofert pracy dla specjalistów IT, a najwięcej z nich opublikowano w IV kwartale.
Jedną z kluczowych informacji dla osoby poszukującej pracy jest wiedza w zakresie poziomu wynagrodzenia. Niestety wciąż 65% dostępnych ogłoszeń o pracę nie jest dla kandydatów IT finansowo transparentna. Z czego wynika to zjawisko?
Kwestia widełek i jawnych wynagrodzeń w firmach to niestety często problem nie do przeskoczenia przez rekruterów. Zdarza się, że polityka wewnętrzna organizacji nie pozwala na upublicznienie tych danych. Czy to się kiedyś zmieni? Według raportu „IT Market Snapshot 2020” wzrósł odsetek pracodawców, którzy w 2020 roku ujawniali wynagrodzenia. W IV kwartale tego typu ogłoszeń było 35%, czyli o 6% więcej niż na początku roku. Jak wskazują nasze rozmowy z pracodawcami wynika to z nierównej siatki płac wewnątrz organizacji. Osoby decyzyjne często boją się ujawniania stawek, aby istniejący pracownicy hurtowo nie zaczęli zgłaszać się po podwyżki.
Jednak to wciąż nie wystarcza. Na szczęście jako inhire rozwiązaliśmy tę niewygodną sytuację – stworzyliśmy autorski algorytm, który umożliwia dopasowywanie oczekiwań finansowych kandydatów do budżetu pracodawców, bez konieczności upubliczniania informacji o wynagrodzeniu w samej ofercie. Dzięki temu pionierskiemu rozwiązaniu znacząco skróci się czas prowadzonych procesów rekrutacyjnych i wpłynie to na wzrost skuteczności rekrutacji.
Jaki wpływ na kandydatów o pracę w branży IT miała mała liczba ogłoszeń o pracę w pierwszym kwartale, a nawet całym półroczu 2020 roku? Czy zmieniły się ich preferencje i oczekiwania wobec nowych pracodawców?
Myślę, że w II kwartale 2020 roku, kiedy pandemia nabierała tempa, specjaliści IT zaczęli ostrożniej podchodzić do zmiany pracy. Nasz raport pokazuje także, że rynek pracy IT wciąż potrzebuje doświadczonych kandydatów. W opublikowanych ofertach pracy firmy najczęściej poszukiwały Mid-ów i Seniorów. Dlatego juniorzy mogli to dotkliwie odczuć rozglądając się w tym czasie za pracą. W ubiegłym roku liczba ofert pracy skierowanych do juniorów nie przekroczyła 6% (w I kwartale), a w IV kwartale spadła do nieco ponad 3%. Nie zauważyliśmy jednak, aby bardziej doświadczeni kandydaci zmniejszali swoje oczekiwania finansowe wobec pracodawców, nawet w trakcie drugiego kwartału, kiedy ofert było najmniej.
Ubiegły rok to również zacierające się różnice w wysokościach wynagrodzenia pomiędzy Warszawą a mniejszymi ośrodkami miejskimi. Z czego wynika ten fakt?
Nie da się ukryć, że przyczyną tego była pandemia i masowe przejście pracowników na tryb pracy w 100% zdalnej. To pomogło wyrównać szanse zarobkowe dla tych kandydatów IT, którzy mieszkają poza dużymi miastami. Dla przykładu – w I kwartale 2020 roku różnica pomiędzy średnią wynagrodzenia w Warszawie i Gliwicach w przypadku umowy B2B wynosiła 5.000 zł. Z kolei w IV kwartale różnica ta zmalała do 3.000 zł.
Wysokości zarobków powoli się zacierają, jednak stolica wciąż przoduje, jeśli chodzi o stawki w branży IT oraz liczbę publikowanych ogłoszeń. W sytuacji, kiedy wszyscy pracownicy są w 100% zdalnie, pracodawcy zaczęli otwierać się na kandydatów z innych miast, zwłaszcza ci, którzy zakładają, że praca w pełni zdalna zostanie z nimi na stałe. Z jednej strony jest to ogromna szansa na zwiększenie zatrudnienia dla firm, które nie mogły znaleźć kandydatów w swoich macierzystych lokalizacjach. Z drugiej natomiast może to być ogromne zagrożenie dla pracodawców, którzy swoją marżę opierali właśnie o niższe wynagrodzenia w mniejszych miejscowościach.
Jak Pana zdaniem będzie kształtował się rynek pracy w branży IT w najbliższych miesiącach? Czy trwająca pandemia będzie powodem do kolejnych przestojów?
Nie spodziewam się dalszych przestojów, wręcz przeciwnie. Widzimy zarówno u nas jak i analizując dane z jobboadrów, że regularnie przybywa pracodawców szukających specjalistów IT w Polsce. Duża konkurencja winduje ceny do góry, dzięki czemu kandydaci mogą przebierać w większej puli dobrze płatnych ofert. Dla firm z Zachodu, które cenią sobie polskich specjalistów IT jest to idealny scenariusz. Za mniejszą stawkę niż u siebie, lokalnie mogą oni zatrudnić świetnie wykwalifikowanych ludzi, dla których ta stawka będzie bardzo atrakcyjna. Oczywiście to z kolei jest bardzo niekorzystne dla wielu pracodawców w Polsce, którzy np. będąc softwarehousami pracują na dość niskich marżach. Może okazać się, że ciągle rosnące stawki będą weryfikować modele biznesowe wielu firm.
Foto: inhire.io