O tym, jak wiele przed nami, by skutecznie wyedukować Polaków z zakresu finansów osobistych, czyli mechanizmów codziennie decydujących o stanie ich budżetu domowego, świadczy ich aktualna wiedza, a właściwie jej brak, na temat chociażby procentu złożonego i RRSO (rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania), wskaźnika pokazującego faktyczny koszt zaciągniętych przez nich pożyczek.
Niezrozumienie tego, czym jest RRSO sprawia, że większość osób zapytanych o to, czy z czysto finansowego punktu widzenia (czyli ponoszonego kosztu finansowania) woleliby spłatę kredytu w ratach stałych, czy w ratach malejących, odpowiada – pod warunkiem posiadania odpowiedniej zdolności kredytowej – że w ratach malejących (pytanie można przetestować na znajomych, zwłaszcza nieekonomistach). Odpowiedź poniekąd słusznie bazuje na fakcie, że w przypadku rat malejących łączna suma odsetek do uiszczenia jest mniejsza od sumy odsetek, jakie łącznie zapłacilibyśmy w przypadku tego samego kredytu, ale spłacanego w ratach równych. Wynika to z różnej dynamiki spłaty kapitału w obydwu przypadkach (szybciej kapitał spłacamy w wariancie rat malejących – dlatego też odsetki są niższe – a z każdym kolejnym okresem są naliczane od szybciej topniejącego salda zadłużenia wobec banku). Jednak odpowiedź ta pomija fakt, że porównanie opiera się na sumie odsetek niezdyskontowanych (a zatem nieporównywalnych). Jest więc błędna metodologicznie. Poza tym również sam fakt, jak szybko pozbywamy się kapita- łu w obydwu wariantach spłaty pożyczki ma istotne znaczenie z punktu widzenia wysokości jej RRSO (a nie tylko to, jakie płacimy w poszczególnych okresach odsetki). Łatwo pokazać, że niezależnie od sposobu spłaty (w ratach równych czy w ratach malejących) ten sam kredyt ma w obydwu przypadkach tę samą RRSO.
Jeszcze większą konsternację budzi pytanie o przykłady kredytów mających RRSO niższą od stopy nominalnej. Jak
to w ogóle możliwe, że kredyt może mieć stopę rzeczywistą niższą od deklarowanej stopy nominalnej? Z pomocą przychodzi chociażby przykład kredytu studenckiego. Jego oprocentowanie to 1,2 aktualnej stopy redyskontowej weksli NBP (czyli obecnie 1,75% w stosunku rocznym). Jak podaje PKO Bank Polski, jeden z banków, w których można aplikować o ten kredyt, jego RRSO wynosi aktualnie 1,04%, czyli znacznie poniżej nominalnego rocznego oprocentowania. Ponownie kluczowe znaczenie dla zrozumienia różnic pomiędzy stopą nominalną a rzeczywistą ma tu timing – rozłożenie w czasie poszczególnych płatności związanych z kredytem. Te dodatnie (wypłaty transz kredytu) następują już w trakcie studiów, zaraz po podpisaniu umowy kredytowej, czyli relatywnie szybko. Te ujemne (spłaty rat) rozpoczynają się miesiące po zakończeniu studiów. Na osi czasu są przesunięte w daleką przyszłość. To istotne odroczenie w czasie spłat (czyli dyskonto) w porównaniu z szybkimi wypłatami sprawia, że efektywny koszt kredytu mocno się obniża. Kapitał mamy już dziś. Dysponujemy nim bez żadnych obciążeń przez wiele miesięcy. Na zwrot tego kapitału wraz z kosztami jego obsługi poczekamy wiele lat. Efektywnie rzeczywiście ciężar takiego kredytu dla nas jest mniejszy, niż wynika to z deklarowanego poziomu jego stopy nominalnej. Czy tego chcemy, czy nie, świat finansów na co dzień mówi do nas językiem procentu składanego i dyskonta.
Klucz zapisany drobnym druczkiem
Doskonale zdaje sobie z tego sprawę ustawodawca, dlatego oferuje nam wsparcie, próbując wprowadzić zdrowy parytet w nierównym układzie sił na linii klient indywidualny – instytucja finansowa. Umieścił on w rękach osób fizycznych istotny oręż w postaci zapisów ustawy o kredycie konsumenckim.
Ustawodawca również musi w niej mówić do nas językiem procentu składanego i w oparciu o właściwą dla tego języka konstrukcję formułuje algorytm kalkulowania RRSO prezentowany w przywołanej powyżej ustawie. Należy dodać, że to właśnie ten algorytm sprawia klientom banków szczególny problem, a przez same banki wynik jego zastosowania, tzn. poziom stopy efektywnej kredytów i pożyczek, jest zapisywany w ofercie tzw. drobnym druczkiem. Ponadto jest wiele przypadków wyłączonych spod wspomnianej ustawy. Klienci muszą wówczas, jeśli chcą, RRSO wyliczyć samodzielnie i tu powinna kończyć się ich ignorancja dla potrzeby umiejętności przeprowadzania prostego rachunku ekonomicznego. Jednak często jest tak, że pozostawieni samym sobie, nie mają pojęcia, jak tę RRSO policzyć.
Istotne jest nie tylko to, ile płacimy, ale też to, kiedy płacimy
Nawet jeśli kojarzą, że RRSO bierze pod uwagę wszystkie koszty związane z udzielonym kredytem (a więc także dodatkowe opłaty i różnego rodzaju prowizje), a nie tylko koszt odsetkowy, jak to ma miejsce w przypadku stopy nominalnej, to mają już ogromny problem związany z brakiem zrozumienia potrzeby rozłożenia w czasie płatności cechujących pożyczkę (wartość pieniądza w czasie) i od tego naukę należałoby rozpocząć. Chodzi o prostą edukację. Jeśli przykładowo klient bierze 100 zł pożyczki na rok bez prowizji, oprocentowanej na 10% rocznie, płaci odsetki jednorazowo z dołu pod koniec roku (w wysokości 10 zł) wraz ze zwracanym kapitałem, to RRSO jego kredytu równe jest jego rocznej stopie nominalnej, wynoszącej 10% (10 zł odsetek / 100 zł kapitału do dyspozycji, który ma przez cały rok). Ale jeśli te same odsetki, 10 zł, ma zapłacić z góry, jego kapitał do dyspozycji maleje do 90 zł, a RRSO rośnie do 11,11% (10 zł odsetek / 90 zł kapitału do dyspozycji). Przykład uwypukla coś, o czym często ludzie zapominają, porównując koszty kredytów i pożyczek, coś, co RRSO w przeciwieństwie do stopy nominalnej bierze pod uwagę, mianowicie fakt, że z punktu widzenia faktycznych kosztów naszego kredytu istotne jest nie tylko to, ile płacimy, ale też to, kiedy płacimy. Wskaźnik RRSO jest bowiem wyliczany w stosunku do kwoty otrzymywanej, kwoty, która pozostaje nam do dyspozycji po odjęciu wszystkich opłat ponoszonych z góry, a nie w stosunku do kwoty nominalnej kredytu. Często ludzie jednak nie rozumieją takich „subtelności”. Dlatego czują się zagubieni, gdy zadawane jest im z pozoru proste pytanie: czy prowizję z tytułu przyznania kredytu chcą zapłacić z góry, czy wolą ją skredytować? Podobne pytanie pojawia się w przypadku składek ubezpieczeniowych, w odniesieniu do których często mamy wybór – można je płacić jednorazowo (np. rocznie) albo rozbić na serię płatności (np. co miesiąc). Takich decyzji finansowych, w które wbudowany jest procent składany, dyskonto i RRSO, podejmujemy wiele.
Menedżerski rachunek RRSO
Na koniec warto zaakcentować, że bez znajomości funkcjonowania RRSO trudno o rozsądne decyzje podejmowane także przez przedsiębiorców chociażby w zakresie finansowania. Koszty finansowania nie mają charakteru wyłącznie odsetek i składa się na nie wiele pozycji (opłaty, prowizje, składki ubezpieczeniowe etc.). Dodatkowo są to pozycje, które obciążą nas w przyszłości, prawdopodobnie część z nich w nieregularnych terminach. Część obciążeń ma charakter kosztów podatkowych – wyzwala mechanizm osłony podatkowej, sprawiając, że płacimy mniejsze podatki. Uwzględnienie tych extra korzyści (w postaci oszczędności podatkowych) powinno być bezwzględnie wzięte pod uwagę w konstrukcji menedżerskiej RRSO wyznaczanej dla kredytu inwestycyjnego, leasingu, kredytu obrotowego, faktoringu czy emisji obligacji. Oczywiście taka menedżerska RRSO nie będzie wiernym odbiciem stopy efektywnej konstruowanej zgodnie z literą ustawy o kredycie konsumenckim, bo nieco inny jest jej cel. Powinna opierać się ona wyłącznie na wydatkach gotówkowych (także tych nieujętych w rachunku wyników – takich jak raty kapitałowe kredytu), pomijając część kosztów księgowych, koniecznych do wykazania w rachunku zysków i strat, ale niezwiązanych z fizycznym odpływem gotówki (np. amortyzacja). Jeśli na rynku istnieją możliwości atrakcyjnego zainwestowania nadwyżek gotówkowych, RRSO kalkulowana dla różnych porównywanych ze sobą form finansowania powinna uwzględniać extra zyski (dodatni cash flow) możliwe do zrealizowania na różnicach kapitałowych cechujących różne formy finansowania (jedne dają kapitału więcej, inne mniej). Nie ma innego sposobu poza RRSO, by w jednej wielkości wziąć pod uwagę wszystkie czynniki decydujące o opłacalności bądź nie finansowania zewnętrznego.
Autor: dr Wiktor Cwynar, Splentum